Dziś fotorelacja z wczorajszego dnia. Razem z Segrittą i Fashionelką dostaliśmy zaproszenie na koncert. Niestety zdjęcia nie są najwyższej jakości, bo z profesjonalnym sprzętem na stadion nie można było wejść i musieliśmy posiłkować się tylko iPhonem. Który zresztą padł tuż przed koncertem.
Było to pierwsze spotkanie naszej trójki od majowej wyprawy na południe Europy.
Uściskom nie było końca.
Wspomnieniom wspólnie spędzonych dni i nocy też…
Wieczór zaczęliśmy od party bus Desperados Red. To od tej firmy dostaliśmy zaproszenie na koncert. Organizacja stała na najwyższym poziomie. W planie była ponad godzina jeżdżenia po mieście, co przed wejściem skwitowaliśmy kwaśnymi minami, ale nie nudziliśmy się ani przez moment. Właściwie to zabawa w autobusie trwała zbyt krótko.
No przecież nie mogłem wybrać innego kadru.
Zatrzymaliśmy się w centrum miasta i kazano nam nakierować telefony iiPady na reklamę Desperados. Na tym filmie zobaczycie co się wtedy dzieje.
Wydaje mi się, że ten bajer powinien być od dawna stosowany w prasie.
Fashionelka i Carmex. Tak się robi product placement:)
Sięgnąłem głębiej do kieszeni i postawiłem dziewczynom hot dogi. One wiedzą jak dziękować.
I się zaczęło. Tylko weszliśmy na płytę, a tłumy oszalały na nasz widok. Tego wieczoru tylko Madonna zebrała większe brawa.
A to ostatnia fotka. 1 proc. baterii w iPhone. Damn it.
To mój drugi koncert Madonny. Jeszcze pójdę ze 3 razy i może nauczę się jakiejś piosenki na pamięć. Trzeba jednak przyznać, że było nieźle. Trzy lata temu średnio mi się podobało, wczoraj zaś – od samego początku dała czadu. Momentami aż trudno było uwierzyć, że ona jest w tak dobrej formie i jeszcze nie znudziło się jej robić ciągle tych samych numerów tyle że w innych miastach. Rozczarowaniem może być frekwencja. Wydaje mi się, że nie było więcej jak 20 tys. ludzi. Większość siedziała na trybunach, co było trochę nieporozumieniem. Z tego co wiem to ceny biletów nie różniły się aż tak mocno i warto było dołożyć parę złotych, aby być bliżej sceny, zwłaszcza, że na Stadionie Narodowym akustyka pozostawia wiele do życzenia i trybunowcy na pewno nie słyszeli wszystkiego dobrze.
Dobra, kończę, bo się zacznę rozpisywać, a kolacja stygnie.