Mam nadzieję, że stęskniliście się za Środami Konkursowymi. Jeszcze większą mam nadzieję, że pomożecie mi w skomponowaniu potraw, które przejdą do historii. Zaczynamy nowy cykl. Raz w tygodniu będziemy gotować lub rozmawiać o gotowaniu, wymieniać się spostrzeżeniami i uczyć, jak z prostych rzeczy zrobić smaczne obiady.
Dzisiaj. Godzina 13:00 nad ranem. Dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry, jestem Pan Kurier i mam dla pana małą przesyłeczkę.
- No dobra. Pan wejdzie na górę.
Przesyłką okazał się wielki i ciężki karton.
A w nim trochę jedzonka.
I w ten oto sposób zaczyna się moja współpraca z Uncle Ben’s. Produkty już mam, teraz tylko trzeba coś z nich stworzyć. Będziemy to robić raz w tygodniu. Nie wiem czy zawsze ja będę gotował, czy może wy spróbujecie swoich sił. Firma dała nam wolną rękę. Mamy się dobrze przy tym bawić.
Pierwsze danie zrobię ja. Już nawet wiem, co to będzie. Za tydzień zaprezentuję wam wersję mojego ulubionego studenckiego dania, które jadałem – w zależności od humoru, diety i stanu konta – raz z makaronem a raz z ryżem. Nie będzie to wymyślna potrawa godna mistrzów kuchni. Będzie to coś, co ja uwielbiam. W sumie to miałem kilka ulubionych. Właśnie mi się przypomniało jedno z łososiem, chyba nawet niedawno wrzucałem coś w tym klimacie na bloga ale w wersji oszczędnej.
Należę do tego wymierającego gatunku mężczyzn, którzy lubią gotować. Odkąd wyprowadziłem się od mamy, czyli na pierwszym roku studiów, musiałem umieć gotować, bo ileż można jechać na zupkach chińskich?
Na blogu tematyka żywieniowa na dobre zagościła dopiero na Kominek ES. Przy okazji tego wpisu prześledziłem swoje archiwa i dostrzegłem, że pierwsze przepisy wrzucałem już na samym początku – w listopadzie 2005 roku. Niestety już ich nie ma. Natomiast pierwszy, historyczny tekst z przepisem na obiad pojawił się w 2007 roku i z miejsca obrósł legendą. Był to przepis na pizzę, a najważniejsze w nim było to, że podałem składniki potrzebne do wyrobienia idealnego ciasta. Tegoż przepisu tez już nie ma, ale noszę się z zamiarem zrobienia jego remake.
Pierwszą fotką prezentującą moje kulinarne dokonania jest ta wyżej, pochodząca z końca 2007 roku. Był to przepis na spaghetti. W dużej stopniu ten przepis opublikuję za tydzień, tyle że zostanie on trochę urozmaicony. Przez pięć lat poczyniłem postępy. Nie zmieniło się tylko jedno – korzystam z gotowych sosów (ha, jak znalazł!). No i wciąż uwielbiam pieczarki oraz oliwki.
NAGRODY W KONKURSACH
Tydzień temu wspominałem, że nagrodami mogą być Kindle. Niestety Amazon nowych modeli nie wysyła jeszcze do Polski. Mała strata, bo mamy równie fajne nagrody. Wybierałem je osobiście z całej palety możliwych przedmiotów kuchennych. Kierowałem się dwoma kryteriami: wygląd i jakość.
Wszystkie są drogie, śliczne i z doskonałych materiałów.
Znacie mnie i wiecie, że jak coś mi się spodoba, to dostaję zaćmienia i wydaję na to nierozsądne kwoty, ale nawet ja byłem zaskoczony, że jedyny wok (Bodum Chambord) , który przypadł mi do gustu, kosztuje blisko 400 zł. No nie dałbym chyba tyle. Sam nie wiem. To jednak nieważne, bo wy też nie musicie go kupować. Wystarczy wziąć udział w konkursach.
Wybrałem także mikser (Guzzini G Plus) z czysto sentymentalnych względów. Otóż ja do dziś używam podobnego miksera, tyle że mój ma jakieś 30 lat, bo dostałem go od Babci Kominkowej, Odkąd pamiętam ona zawsze wszystkie ciasta nim robiła. Maleństwo, które mam dla was kosztuje ponad 400 zł. Nie wiem co oni tam włożyli, ale pewnie śmigła są ze złota.
Trzecia nagroda to blender Esge M 100 D. Blender był bodajże pierwszym produktem kuchennym, który sobie kupiłem po przeprowadzce do Warszawy. Jest obowiązkową pozycją w każdej kuchni, zwłaszcza dla osób lubiących robić koktajle. Jego wartość to 300 zł.
Łącznie mam dla was 4 woki, 2 miksery i 2 blendery. Razem 8, czyli po dwie na każdy wpis.
Udział w konkursie jest równoznaczny z akceptacją regulaminu (ten sam wzór co zwykle)
Na dobry początek, czyli dziś…hm… może wok i blender? Czemu nie.
O przepisach na potrawy z produktów Uncle Ben’s jeszcze będziemy mieli okazję pogadać. Dziś początek, więc niech będzie o samej firmie. To jedna z tych marek, które zna każdy. Zaryzykuję, że większość z was co najmniej raz w życiu jadła ryż lub sosy. No to coś prostego, coś przyjemnego – twoje skojarzenia/wspomnienia z Uncle Ben’s.
Nie będę nagradzał wyłącznie tych, które zachwalają firmę. Nie o to w tym chodzi. Wybiorę dwa komentarze, które uznam za najlepsze i równie dobrze mogą to być komentarze, gdzie będzie tylko kropka i przecinek. Zatem pełna swoboda, piszcie co chcecie. Blender jak blender, dobry jest, ale za ten wok to ja bym się dał pokroić.