Z monitorami zawsze żyłem w stałych, długich związkach. Nie zawsze udanych, nie wszystkie chcę pamiętać, ale o żadnym nie zapomniałem.
Miałem ich siedem. To pewnie powyżej średniej. Najsłabiej pamiętam ten, który mnie rozdziewiczył, bo on był brzydki, mały i zielony. W drugiej połowie lat 90. zastąpił go kolorowy 14-calowy wspaniały monitor, na którym grywałem w Duke Nukem 3D i jemu podobne, fotorealistyczne, gry. Po nim była „piętnastka”, która służyła mi wiele lat aż za absurdalnie wysoką cenę kupiłem wielkiego 19-calowca. Tysiąc złotych kosztował, co przełożyło się na dwa miesiące głodówki, ale było warto. Kolory blade, wszystko się w nim odbijało, ważył więcej niż ja, ale za to był szpan na całą dzielnicę, bo nikt nie miał ode mnie większego. I grubszego.
Wytrwałem z nim parę lat, aż pewnego dnia odkryłem, że moi znajomi od wielu lat mają monitory LCD. No to nabyłem taki. I znowu parę lat gapiłem się na niego. Kiedy zacząłem zarabiać pierwsze wielkie pieniądze na blogu (czyli jakieś tysiąc złotych na miesiąc) nabyłem 21-calowe HP, które widzieliście na niezliczonej ilości fotek, bo służył mi przez ostatnie 5 lat.
Teraz jego miejsce zajmie AOC Q2770PQU. Skromny, 27-calowy monitor, który zresztą już parę razy pokazałem na Instagramie
Otrzymałem go 2 miesiące temu. Początkowa irytacja, przerodziła się w zachwyt. Ale po kolei.

Maleństwo dotarło do mnie w dwóch kawałkach. Po wielu godzinach zastanawiania się, do czego służy to okrągłe coś, udało mi się poskładać je do kupy.

Kable. Jak przystało na przeciętnego użytkownika sprzętów, zwykle nie wiem, do czego służą. Rozpoznaję tylko te do zasilania i HDMI.

Technika poszła naprzód. W poprzednim monitorze miałem tylko ten środkowy (DVI). Tutaj mogę sobie podłączyć co chcę. Nawet mikrofalówkę. W sumie dopiero na tym zdjęciu zauważyłem, że jest też wejście na słuchawki i mikrofon. Ale lama ze mnie. To nic. Dla mnie najważniejsze i tak jest DVI oraz Display Port(pierwszy z lewej).

O, więc tu też jest USB? Ja te fotki zrobiłem 2 miesiące temu i zapomniałem o nich. Monitor ma wejścia USB bardzo wygodnie umieszczone na prawym boku (ładuję nimi e-papierosa i iPhone), a jakoś nie było sposobności, bym zajrzał pod niego, a tu się okazuje, że są kolejne dwa. No miło. Teraz muszę przekopać się przez instrukcję obsługi i dowiedzieć się, który jest 3.0 a który 2.0, bo oba rodzaje są w monitorze. Poza nimi obok jest wejście na zasilanie i przycisk wyłączający prąd w całej dzielnicy.

To była najlepsza okazja, by pierwszy raz w życiu posprzątać biurko. Maleństwo w całej swej okazałości razem z disco-polowymi naklejkami. Miałem ich nawet nie ściągać, bo takie stylowe, ale niestety ta górna zasłaniała mi przycisk zamykania strony.

Pierwszy raz i pierwsze wrażenie: duże to. 27 cali to jednak robi różnicę i uruchamia wyobraźnię. Ciekawe, jak będzie się na tym grało, pisało i oglądało filmy dla dorosłych?
Jednak najpierw postanowiłem sprawdzić, jak sprawuje się pivot. Obracany ekran i o ile esiątko prezentuje się na nim ślicznie, o tyle praca na takim ekranie jest niewygodna. Pewnie ma jakieś zastosowanie, ale dla przeciętnego użytkownika to raczej jest ciekawostka i sympatyczny dodatek niż całkiem nowa jakość pracy.
Jako że mam tu trochę miejsca, podam kilka danych technicznych, bo się przyczepicie, że opowiadam, opowiadam, a żadnych konkretów. Wolę opowiadać, dlatego wybrałem tylko te najciekawsze i najważniejsze:
AOC q2770Pqu
Wielkość: 27 cali
Matryca: Super PLS
Formaciątko obrazu: 16:9
Kontrasto: 80.000.000:1 (DCR)
Plamka: 0.233 (H) x 0.233 (V) mm
Kąty paczenia: 178°/178° (CR≥10)
Rozdziałka: 2560×1440@60Hz
Tusza: 7.5 kg.
Dość. Resztę specyfikacji możecie poczytać na stronie AOC.
Mnie reszta nie interesowała, bo wszystkie monitory kupowałem tak, jak kupuje je przeciętny Kowalski, którego guzik obchodzą szczegółowe technologiczne recenzje. Chciałem mieć po prostu dobry sprzęt.
Rozpoczynając rozmowy z firmą powiedziałem, że nigdy nie reklamuję słabych i przeciętnych produktów, dlatego muszę mieć bardzo dobry monitor spełniający następujące warunki:
1. Duży
2. Bardzo dobrą matryca,
3. Duże kąty widzenia,
4. Co najmniej dwa wejścia USB, bo odkąd połamałem huba, ciągle bawiłem się w przekładanie kabli,
5. Wychylany na wszystkie strony (a nie tylko przesuwający się góra-dół),
6. Idealny do gier.
Gamoń z iSpota
Pierwsze wrażenie nie było pozytywne, bo nagle okazało się, że większość stron nie jest dostosowana do wielkich monitorów. Kiedy wchodziłem na strony, miałem po lewej i prawej dużo wolnej przestrzeni. Po paru dniach można się do tego przyzwyczaić albo po prostu ustawić na stronach większy font.
Za to od razu zauważyłem wyższy komfort pracy przy pisaniu, graniu i oglądaniu filmów. Duża rozdzielczość i szeroki ekran znacząco zwiększa przyjemność korzystania z codziennych rozrywek.
Niestety trafiłem na totalnego gamonia w jednym z poznańskich iSpotów. Poprosiłem go o kabel do połączenia monitora z makiem, wydałem na ten kabel stówę, podłączyłem sprzęt i widzę wielkie fonty przy niższej rozdzielczości. Kombinuję jak koń pod górę, podłączam wszystkie możliwe kable, jakie mam w domu i nic. Strony jakieś takie niewyraźne.
Piszę do działu PR firmy, że monitor jest cudowny i wszystko mi się w nim podoba, ale tej wady mu nie wybaczę, bo jest dla mnie dyskwalifikująca. Na co mi sprzęt, który nie działa z makiem? Nie ma zmiłuj.
W odpowiedzi dostaję, że może powinienem kupić odpowiedni kabel?
I mieli rację. Gamoń z iSpota sprzedał mi zły kabel. Być może komuś się to przyda i trafi tutaj pytając wujka google jak podłączyć macbooka do monitora 27 cali. Informuję cię zatem: kup mini display port do display port. Żadne tam hdmi.
Kosztuje 30 złotych i dostaniesz go wszędzie. Nawet w monopolowym u pani Krysi.

A to porównanie – ciekawostka pomiędzy nowym maleństwem, a starym monitorem. Rzekłbym, że różnicę widać w barwach, ale to nie do końca tak, bo ten stary jest na fabrycznych ustawieniach (swoją drogą – róż na fabrycznych ustawieniach to dziwny pomysł…). Możliwość pracy na dwóch monitorach jednocześnie to z kolei bajer, jaki mam na nowej karcie graficznej. Nie wiem czy się przyda. Ale dobrze mieć.
Gdy okazało się, że mogę podłączyć bezboleśnie macbooka i mieć obraz ostry jak żyleta, niczego więcej mi do szczęścia nie brakowało.

Trochę niewyraźnie mi wyszła. Strona iaWriter, na którym pisałem książki. No jest jakiś klimacik w wielkim ekranie, na którym widzisz tylko to, co właśnie piszesz, ale wygodniej jest na poziomym ustawieniu monitora.

I w końcu gry. Testowałem go na Watch dogs, Wiedźmin 2 i Wolfenstein: New Order. Bez dwóch zdań gra się na nim rewelacyjnie. Nigdy nie wrócę do mniejszego monitora. I pomyśleć, że ten 21-calowy wydawał mi się kiedyś olbrzymem.
Nie dostrzegłem żadnych wad w AOC Q2770PQU, o których warto wspomnieć i żadnych, o których nie warto. Do monitora dołączana jest płyta z oprogramowaniem, które pozwala w pełni skonfigurować barwy. Według mnie jest zbędna, bo panel w monitorze spełnia podobne funkcje i jest bardzo przejrzyście wykonany. Monitor można przechylać we wszystkich kierunkach, jest także możliwość przymocowania go do ściany. Podobno posiada także wbudowane głośniki, których nie miałem odwagi testować, bo jestem przekonany, że są gorsze od pierwszego lepszego zestawu 5.1 za 300 złotych. Jestem przekonany, że gdyby były rewelacyjnej jakości, producent trąbiłby o tym na każdej reklamie.
W sumie to do jednego drobiazgu mógłbym się przyczepić. Ma duże ramki, co zauważyłem dopiero pisząc niniejszy tekst i oglądając jednym okiem na starym monitorze otwarcie Mistrzostw Świata. Ten stary miał mniejsze.
W kwietniu planowałem kupić telewizor, bo od ponad roku nie posiadam, a oglądanie na karcie telewizyjnej było niewygodne. Ten monitor przekonał mnie, że jednak lepiej będzie jeśli pieniądze przepiję lub przekażę biednym afrykańskim dzieciom. Póki co spełnia rolę telewizora, cały Roland Garros na nim obejrzałem i zapewne Mundial też obejrzę. Telewizor kupię może na jesień. Już mi się nie spieszy. Zresztą ja i tak oglądam głównie sport i kwadratowe buzie prezenterek TVN24. Monitor kosztuje ok. 1900 zł, czyli niewiele więcej niż dałem 5 lat temu za starego „hapeka”. Po dwóch miesiącach testów stwierdzam, że to sprzęt spełniający moje wszelkie potrzeby i w najbliższym czasie nie zmienię go na inny model.