Ile przytyłem? Czy piesi zamkniętej w piwnicy wystarczyło jedzenia? Czy moje mieszkanie jeszcze stoi?
Wróciłem do Warszawy ze łzami w oczach i spuchniętym palcem lewej nogi. Jest z nim źle. Bardzo źle. Do biegania nie wrócę wcześniej niż za dwa tygodnie, a to oznacza, że będę musiał przeczytać swoje pierwsze teksty o tym, jak zacząć biegać, bo wszystkiego zapomnę.
Pierwsze kroki skierowałem na wagę. Mam o 1.8 kg więcej niż pierwszego dnia pobytu w NYC, co jest wynikiem zadziwiającym. Biorąc pod uwagę, że do NYC leciałem na pustym żołądku i po kilkutygodniowej diecie, nie miałem tam ani jednego dnia bez czekoladek, tłustego jedzenia i litrów gazowanych napojów. To z kolei oznacza, że moja dieta czekoladkowa jest najlepszą dietą na świecie. Pewnego dnia opiszę ją w książce i zarobię miliony.
Piesia ma się dobrze. W zasadzie to nawet nie odczuła mojego braku i z obojętnością przyjęła powrót. Dla niej w życiu istotne są tylko słodycze, nowe zabawki, spanie i lajki na instagramie.
Na konferencje, eventy i do mediów w tym roku nie chodzę i poza wyjazdem na BFG nie zamierzam nigdzie bywać i się pokazywać, dlatego szczęśliwie nic mnie nie ominęło, poza imprezą
Lorda Somersby
Miałem tam być, ale względy zdrowotne zdecydowały, że jednak musiałem zrezygnować. Czego bardzo żałuję, bo z Somersby jestem w swoim najdłuższym związku w życiu. Półtora roku nam stuknęło. Tego wyniku żadna kobieta nie pobije. Nawet ty.
A po godzinie z groszami widzę, jak ta sama drobna osóbka ABSOLUTNIE DOMINUJE calutką imprezę. Głosem wprawia w ruch zastałe, dawne konstrukcje prądotwórcze (zobaczycie je na jednej z ostatnich fotek wpisu), swoim tańcem porywa setki ludzi do jednolitej imprezy…
Miałem robić relację z tej imprezy, ale musiałem zadowolić się czytaniem u innych jak było. Może to i lepiej, bo raczej nie napisałbym tak pomysłowo jak inni blogerzy. Zresztą jak mniemam już dawno wiecie co się działo, bo wszyscy znani i lubiani już coś o tym wydarzeniu napisali.
Ja najbliższe dni przesiedzę i przeleżę w domu. Muszę naprawić swoją nogę i trochę odpocząć, bo ostatnie tygodnie były zbyt intensywne dla takiego lenia jak ja. Codziennie gdzieś chodziłem, codziennie głowa mi parowała od rozmyślań i w sumie po Nowym Jorku najbardziej marzą mi się jakieś wakacje na odludziu. Nawet myślałem, żeby dla odmiany zaszyć się gdzieś w polskich górach. To raczej dopiero zimą. Do tego czasu nadrobię książki, których w ciągu ostatnich 2 miesięcy przeczytałem aż jedną i trochę pogram w stare gierki. Zacząłem od Mafii, uczę się podrywu kobiet. Staram się też przestrzegać diety i jeść tylko to, co spadnie z drzewa.
Wczytywanie
Pierwsze polskie śniadanie. Ser prosto od krowy, grzyby zebrane rano w lesie. Chleb też upiekłem. W tosterze. Zobacz w Instagramie
Pojawią się jeszcze ze dwa wpisy z Nowego Jorku i jeden podsumowujący. Możliwe, że pomiędzy nimi wrzucę recenzję książki, bo już się nie mogę doczekać jak opowiem wam, co sądzę o kolejnej rąbance dla naiwnych, którą przeczytałem. Kto obserwuje Insta, ten wie, o jakim dziele mówię. Zostają trzy miesiące do końca kominka, które chyba zlecą szybko. Zawsze w takich chwilach myślę sobie, gdzie byłem trzy miesiące temu i jak szybko zleciał mi czas. Niech policzę…wrześ…sier…hm… Na początku lipca wracałem z Pekinu i leciałem do Londynu na wyścigi formuły. Czy Pekin był niedawno? W sumie to już o nim zapomniałem. No dobra, to jednak do stycznia mam jeszcze od cholery czasu i postaram się zmarnować go najlepiej jak się da. Czego i wam życzę.